Tego dnia, było nadzwyczaj chłodno. Biegałam więc troszkę po lesie, by zrobiło mi się trochę cieplej. Trawę pokrywał szron, więc skakałam na nią, a on trzeszczał pod moimi łapami. Gdy już się nabiegałam, postanowiłam zobaczyć co u Ducha. Nie zastałam go w jaskini, więc już po kilku minutach, szłam z nosem przy ziemi i szukałam basiora. Znalazłam go po kilku godzinach. Był na Błędnych Mokradłach, które prawie całkowicie zamarzły, i basior ślizgał się na nich. Co chwila przewracał się, albo wpadał w jakąś zaspę.
- Witaj, Duch! - powiedziałam gdy go zobaczyłam - Widzę, że dobrze się bawisz?
- Witaj Aurora! - krzyknął i wjechał w puszystą zaspę śnieżną - Tak, jest nieźle. A co?
- Mogę się przyłączyć? - spytałam wskakując na lód. Od razu upadłam i boleśnie obiłam sobie pyszczek i żebra.
- Hehe - zaśmiał się, i zaczął krążyć wokół mnie - Trzeba nauczyć się nie upadać..
- Zauważyłam - przyznałam i spróbowałam wstać, lecz znowu uderzyłam o twardy lód - Au! - rzekłam z pretensją.
- Też tak miałem na początku - zaśmiał się basior.
- Jasne, ty tu śmigasz, jak jakiś zawodowy łyżwiarz, a ja się ślizgam, jak kaczka na lodzie - mruknęłam.
- Kaczki ślizgają się na lodzie?? - spytał zdziwiony.
- No.. raczej tak.. - powiedziałam zastanawiając się - Chociaż...
- Nie, raczej nie - zaśmieliśmy się - Wstajesz, czy będziesz tak leżeć? - spytał.
- To nie takie proste.. - spróbowałam wstać, ale znowu upadłam - Niegrzeczny lód!
- Niedobry! - Duch pacnął pokrywę lodową i oboje zaczęliśmy się śmiać - Zaraz cię popchnę do lądu - powiedział i po chwili byłam już na stałym śniegu.
- Teraz lepiej - powiedziałam.
- No widzisz? - uśmiechnął się. - Polecam się na przyszłość.
- Przejdziemy się, czy dalej ślizgasz się na lodzie? - spytałam patrząc na niego.
<Duch?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz