Postawiłem uszy na sztorc i przysłuchiwałem sie krzyk nagle ucichł .
-Co to ... - zwróciłem sie w strone Aurory .Nagle krzyk znów wrócił tym razem ze zdwojoną siłą .
-Tam - zawołała wadera i skoczyła w strone gęstej mgły przed nami .
Ledwo co weszła w mgłe a już jej nie widziałem . Z wielką niechęcią
pobiegłem za nią . Nic nie widziałem dalej niż sięga mój czubek nosa .
Aurory nie mogłem znaleźć ani węchem ani oczami a o słychu nawet nie
wspominając bo wciąć krzyczało coś w potwornej agonii . Nagle zrobiła
się cisza .
-Aurora!- zawołałem .
-Tutaj - usłyszałem jej głos i podążyłem za nim .
-Wiesz , to był jednak zły pomysł powinniśmy ...
-Cicho - sykneła na mnie , siedziała schowana za skałami pociągneła mnie a ja w tedy w szczelinie między nimi ujrzałem:
(Aurora? brak pomysłu )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz